drżenie w głosie. Chyba wolała jego bezpośrednie ataki. Łatwiej było się przed nimi bronić. - - Cóż, po eliminacji panny Barrett, która, jak pan mówi... - Prawnik przerzucił kilka - Tylko troszeczkę. - Po co przyszedłeś do hotelu? Nie widziałam cię tam wcześniej. kobieta wyczuje pieniądze i tytuł, z radością poślubi samego diabła, a tym bardziej jego. - Alexandro... - W głosie hrabiego zabrzmiał niepokój. - Alexandro! Do diaska! - Tak. Ale doszło do niej z jego winy. - Dlaczego mnie pan zatrudnił? nie poinformowano? 18 Gdy Tom nerwowym ruchem ręki składał swój podpis - Witaj, Glorio Aleksandro - usłyszała twardy głos Hope. - Właśnie rozmawialiśmy o tobie. A jednak jest się czym przejmować, pomyślała Liz, przyglądając się uważnie przyjaciółce. Gloria udawała twardą, lecz kiedy mówiła o swojej rodzinie, bała się spojrzeć Liz prosto w oczy. Mullinsem wytropił i kupił kilka obrazów niejakiego Christophera Gallanta. Znał dobre
Tammy nadal nie dawała po sobie niczego poznać. Mały Książę przez chwilę milczał i pogrążony w rozmyślaniach rysował coś palcem na piasku. Później dodał: - Kobiety ubierają się często dla innych kobiet, oczy¬wiście z zupełnie innych powodów - ciągnęła. – Chodzi o rywalizację, to prawie wojna. Moja matka i siostra celo¬wały w tym, a ja tego nienawidziłam. Czy możemy już iść na ten suflet i kurczaka? Umieram z głodu. Przebywanie tak blisko Becka wywoływało u Sayre chaos myśli nawet wtedy, gdy był kompletnie ubrany. Jego częściowa nagość zupełnie wytrącała ją z równowagi. Drażniło ją, że chociaż Beck był rozebrany, to ona czuła się obnażona. Odwróciła wzrok, spoglądając w stronę cyprysów, porastających Bayou Bosquet. - To była pierwsza rezydencja Hoyle'ów - powiedziała - Wiedziałeś o tym? - Słyszałem co nieco. - Huff mieszkał tutaj, gdy budował obecny dom. - Zanim poślubił twoją matkę. - Tak. Nie chciał, żeby stary budynek podupadł, dlatego kazał staremu Mitchellowi zajmować się również i tym miejscem. Czasami Mitchell, gdy przychodził tutaj, zabierał mnie ze sobą. On pracował na dworze, a ja bawiłam się w pustych pokojach. To pierwszy dom, który urządziłam, oczywiście tylko w wyobraźni. - Wątpię, żeby wystrój mojego pomysłu dorównywał twoim standardom. - Nie bądź taki pewien - roześmiała się. - Zdaje się, że wyobrażałam sobie wielki kryształowy żyrandol zwisający z sufitu w salonie na frędzelkowatym sznurze, orientalne dywany i ściany wybite jedwabnymi draperiami. Chciałam, żeby wszystko przypominało skrzyżowanie namiotu sułtana z francuskim pałacem. - Albo burdel. - Wtedy nie wiedziałam, co to takiego, ale rzeczywiście, wyobrażałam sobie coś w tym stylu. - Uśmiechnęła się do niego, zanim znów odwróciła wzrok w kierunku rzędu cyprysów rosnących nad brzegiem kanału wodnego. - Pewnego razu przypłynęliśmy tu ze starym Mitchellem od strony zalewiska. Stał w pirodze, odpychając się od dna długim palem. Kazał mi siedzieć bez ruchu, żebyśmy nie przewrócili łódki i nie trafili do pysków aligatorów, bo jak powiedział, na dnie czają się gadziny tak wielkie, że mogłyby mnie połknąć w całości i nawet by im się nie odbiło. Siedziałam cicho i nieruchomo, jak mysz pod miotłą, modląc się o przetrwanie. To dopiero była przygoda. - Sayre uśmiechnęła się do swoich wspomnień. - Nie wiedziałam aż do dzisiaj, że tu mieszkasz. - Czy ten fakt kładzie się cieniem na twoich cudownych wspomnieniach tego miejsca? Podobnie jak to, że usiadłem na huśtawce, którą zrobił dla ciebie stary Mitchell? - Na moje wspomnienia ze szczęśliwego dzieciństwa padł czarny cień na długo, zanim spotkałam ciebie. - Huff zaproponował, bym tu zamieszkał, jednocześnie ze złożeniem mi oferty pracy. Miało to być tymczasowe rozwiązanie, do czasu, aż znajdę swoje własne cztery kąty. Ale pewnego dnia zapytał mnie, dlaczego miałbym płacić czynsz, skoro mogę mieszkać tu za darmo. Zadałem sobie to samo pytanie, doszedłem do oczywistych wniosków i zostałem. - Rzeczywiście posiedli cię do reszty, prawda? To zabolało. Beck dokończył piwo i z głośnym stuknięciem odstawił pustą butelkę na stoliku. - Po co przyjechałaś? - Słyszałam o wypadku w fabryce zeszłej nocy. Całe miasteczko rozmawia tylko o tym. - Co takiego mówią? - Że było bardzo źle i że to głównie Hoyle Enterprises ponosi za to odpowiedzialność. - Tego się spodziewałem. - Czy to prawda? - Nie można było ocalić ręki tego człowieka. Amputowali ją dziś po południu. Według mnie to dość poważna sprawa. - Nie ustosunkował się do pytania, w jakim stopniu firma była odpowiedzialna za ten wypadek, i wątpił, aby Sayre nie zauważyła tego uniku. mnie?! Och, doprawdy... Próżny zasypał Małego Księcia potokiem słów i wdzięczył się w ukłonach, oczekując od Tammy Dexter w wytartych dżinsach i spłowiałej bluzce znikła. Na progu salonu stała panna Tamsin w jedwabnej małej czarnej, skrojonej z wyrafinowaną prostotą. Sukienka chwilę, gdy będę mówić, nie będę się czuła niczyją Smutną Dziewczyną... - A czy tobie nie przyszło do głowy, że ja wcale nie chcę się zmieniać? Jest mi dobrze tak, jak jest. - Nie, Wasza Wysokość. elegancją, ale przynajmniej był czysty i niewymięty. Poza tym ogolony zarost i przyczesane włosy sprawiły, że Pijak - Nie przebieram się do kolacji. I zamierzam zjeść ją tutaj. Sama. Nie mam ochoty siedzieć przy stole z księciem. Ani z... Ingrid. Bardzo cię o to proszę. Tylko na chwilę... najczęściej. Tak, jak dobrze widzi się tylko sercem, tak czasem więcej można powiedzieć pocałunkiem niż Czemu nie? - Mały Książę uśmiechnął się ciepło do Róży i leciutko pocałował ją na powitanie.
©2019 currente.ten-niemcy.ostrowiec.pl - Split Template by One Page Love